Po prostu król

06:25

Długo się zastanawiałam co mogę w tym poście napisać, bo moje myśli i emocje dotyczące Michaela są tak chaotyczne, że nie potrafię ich poskładać w logiczną nadającą się na blogowego posta całość. Wiem tylko, że go po prostu kocham.


Nigdy nie sądziłam, że hm...powiedzmy to wprost gwiazda muzyki pop, którą większość uważa za skrajną komercję namiesza tak w moim życiu. To może wyglądać zabawnie nastolatka ma swojego idola i czasem traci zupepłnie dla niego głowę.
Jednak w tym szaleństwie kryje się spektrum różnego rodzaju utrapień, trosk, poglądów, poszukiwań.
Fani Michaela to głównie ludzie wrażliwi, inetligentni i dla niektórych to ludzie zupełnie nieracjonalni, ale tak jak ja tak i inni w tym trudnym okresie kiedy dojrzewamy i kiedy wszystko staje się nowe potrzebujemy kogoś kto by nas przez tą drogę ku sobie poprowadził.
Realni ludzie wokół nas czasem nie rozumieją nas wystarczająco. A idol to potrafi.

 Każdy z nas w Michaelu odnajduje cząstke siebie. Czerpie z niego inspiracje, odnajduje nadzieje, motywacje i uczy się kochać.
Odkąd Michael stał się częścią mojego życia to naprawdę w moim życiu tak wiele się zmieniło i tak bardzo wszystko mnie przytłaczało.
Z czasem to jendak wszystko ustępowało, bo...po prostu był Michael. I wiedziałam, że to był celebryta i wiele przykrych plotek i okarżeń jakie mu się przytrafily to była cena przeogromnej sławy jaką on posiadł, ale...jego podejście i determinacja do wszystkich tych krzywd bardzo mi zaimponowały. On nigdy nie tracił nadziei, on nigdy nie zrezygnował przez niego nie przemawiała pycha. I te ludzki odruchy jakie ze sobą niósł  te  niezwauażalne dla innych ludzi sprawiły, że zaczęłam widzieć wszystko inaczej.Trzeba ciężko pracować, trzeba być miłym i skromnym gdzie tylko można i przede wszystkim nauczyłam się, że nigdy przenigdy nie można tracić nadziei i wiary....

Nie miałam chyba okazji poznać tak skrajnej osoby jak Michael. On dzielił i łączył. Zatarł granice pomiędzy czarnymi i białymi, pomiędzy dziećmi, a dorosłymi, pomiędzy rozyrywką, a sztuką....
Te wszystkie czynniki, które wymieniłam wyżej składają się na niewyobrażalny fenomen Michaela.

Bycie jego fanem to bardzo dumny tytuł. Fani MJ są bardzo oddani, walczeni i lojalni. Każdy z nas chce jego dziedzictwo podtrzymać i zachować. To wspaniałe, bo Michael to był zwykły człowiek w niezwykłym i ikonicznym życiu, który stworzył tak wiele, że to jest godne zachowania i przekazania.

Kiedy wiele rzeczy jest złe, niesprawiedliwe i trudne dla nas Michael jest jak ukojenie. Jak anioł. Tak, można powiedzieć, że to nasz anioł stóż tylko dla większej  grupy ludzi.

Wiele jest jeszcze rzeczy, które bym chciała o Michaelu napisać, ale to byłoby za długie i zbyt nużące dla czytelników.

Tak czy inaczej  chyba nie potrafiłabym sobie wyobrazić już dnia bez Michaela. Bez otwierania oczu i patrzenia na jego zdjęcie. Bez słuchania  jego muzyki. Bez przypadkowego znajdowania  jego piosenek czy filmików i uśmiechania się do nich. Bez ciągłych prób narysowania jego twarzy. Bez tej ekscytacji kiedy gdzieś go przypadkiem zobacze  lub usłysze. Bez tych wszystkich ludzi, których dzięki nie mu poznałam.


Jestem wdzięczna.


Wszystkiego najlepszego dla Michaela Jacksona z okazji 58 urodzin, które by dzisiaj obchodził.







You Might Also Like

2 komentarze

  1. Zgadzam się z tym co napisałaś, jednak nie ze wszystkim ...
    Nie zgodzę sie z twierdzeniem, że MJ był "celebrytą" - bo tym mianem określa się osoby latające od ścianki do ścianki, z parciem na szkło, promowane na siłę bez talentu - taka Siwiec, Grycanki, Kardashianki itp. a MJ był Artystą.
    Pierwsze słyszę, żeby dla większości MJ był komercją.

    OdpowiedzUsuń