Każdego dnia podejmujemy wiele decyzji. Jedne z nich są bardziej istotne drugie mniej. Wydaje mi się, że kiedy się dorasta przeważają te drugie. Nie wymaga się od nas zbytniej odpowiedzialności i wyglada, ze nie jest ona aż tak istotna. Jednakże wraz z liczbą lat jakie przeżywamy ta odpowiedzialność staje się być bardziej widoczna, a my ja zauważamy i nawet zaczynamy sie nia przejmowac.
Jednak to nie czas to zmienił, bo czas na ogół nie zmienia rzeczy, to robienie ich zmienia rzeczy, a nie robienie ich zostawia je dokładnie tak jak były, gdyby każdy z nas nie podejmował się pójścia do przodu to zapewne tkwił by na tym samym stopniu odpowiedzialności bez żadnego rozwoju.
No i kiedy w końcu dojdziemy do tego poziomu, gdzie nasze wybory będą mieć znaczenie poczujemy strach, zagubienie i niepewność, ale to chyba dobrze...dobrze, że wiemy, że odpowiedzialność wymaga odpowiedzialności.
Kiedy byłam mniejsza żyłam pod kloszem, który był moim dzieciństwem. Bezpieczna strefa, gdzie rzadko gościł strach, smutek czy niewiedza. Wszystko co doroślejsze odkładałam na potem, bo podobało mi się życie w tej beztrosce, ale komu by sie nie podobalo? Nie jestesmy przyzwyczajeni do tego, ze wszystko co możemy uczynić i powiedziec moze miec konsekwencje.
I zawsze myslalam, ze mam czas, że kiedy dorosnę to będę wiedziała doskonale co robić i że wróżka przyniesie magiczny pyłek, który uczyni mnie mądrzejsza i to wszystko nie będzie takie trudne. Naiwne, prawda?
Myliłam się bardzo i to mnie przeraziło do tego stopnia, że pogrążalam się w infantylności, aby uciec przed nieuchronna odpowiedzialnością i...dorosloscia. Wiem, ze mam dopiero naście lat i to nic w porównaniu z tym co będzie za kolejne kilkadziesiąt, ale może to odpowiedni czas, aby oswoić to co bedzie kiedys, zeby nie przyszlo to tak nagle i zeby nie zwaliło nas z nóg?
Strach będzie zawsze i wybory tez nie znikną, ale nie warto odkładać nic na potem, bo to potem może nadejść gwałtownie i niespodziewanie lub może nie nadejść w ogóle.
Z kolejnymi latami będzie więcej tego czego obawiamy się teraz to prawie, że nieuchronne. I ja także się boję, ale jestem też pewna, ze to nie oznacza końca, ze potem bedzie juz tylko gorzej. Jakże ekscytujące jest to, że wszystko dosłownie wszystko moze sie zdarzyc i my przejmiemy kontrolę nad naszym życiem. Będziemy się gubić i odnajdywać. Będziemy płakać i sie śmiać. Będziemy popełniać błędy i budować nowe szanse. Będziemy ranić i wybaczać sobie i innym, bo nie uwierzylibyście ile można sobie wybaczyć.
I przede wszystkim będziemy upadać, ale będziemy się podnosić.
I myślę, że to czego powinnismy sie jeszcze nauczyc to popelniania bledow, ktore sa nieodłączna częścią odpowiedzialności i wyborów. Czasem żałuję niektórych moich decyzji, szczególnie tych, które zmieniły wiele, ale potem zdaje sobie sprawę, że te niepewne wybory zaprowadziły mnie na nowa scieżkę, która pomimo, ze jest wyboista może zasługuje na szansę. Nie warto czasem zostawiać rzeczy tak jak są warto je czasem trochę zmienić, lub przyjrzeć się im z innej perspektywy, może wtedy da się je zrozumieć i polubić. Warto czasem wziąć tę odpowiedzialność na siebie, schować strach najgłębiej jak się da i ...żyć.
Xxx