Mądry, a głupi

06:27

Od kilku tygodni sumiennie oglądam Dr House’a. Pamiętam, że kiedy bylam mala ten serial miał w Polsce dopiero swoje zaczątki. Nie ukrywam, że jakoś niespecjalnie się nim wtedy interesowałam, ale moi rodzice lubili go oglądać i zawsze mimowolnie podpatrywałam go w telewizji. Dzisiaj po kilku dobrych latach trochę bystrzejsza postanowiłam sama do niego powrócić i zupełnie tego nie zaluje! Serial w sam sobie ma opinie dosyc schematycznego, ale to nic bardziej mylnego fabuły i i zwroty akcji są bardzo wciągające ! Ok, do samego serialu  i recenzji wrócimy za jakiś czas, ale teraz na temat.

Jeden z odcinków, który obejrzałam poruszył bardzo istotny temat nad którym ja juz rozmyślałam od pewnego czasu. Jeden z pacjentów Grega House’a celowo chciał obniżyć swój wysoki poziom inteligencji poprzez zażywanie kombinacji alkoholu i syropu na kaszel, aby być po prostu...szczęśliwym. Powiedzial, ze poznal swoja dziewczyne w szpitalu  i ona była “ szczęśliwa i tępa” i on tez chcial taki być. Kiedy był na haju nie czuł się taki nieszczęśliwy i samotny.

Od razu skojarzyło mi się to z głównym bohaterem House'm i ...mną. Nie uważam siebie za kogoś wielce inteligentnego czy chociażby genialnego, ale niestety lub stety posiadam dosyć skomplikowana osobowość, ktorza wciaz i wciaz kaze mi rozmyslac nad wszystkim. Nad sobą, nad światem nad tym dlaczego coś działa w taki sposób, a nie inny. Każe mi sie martwic o błahostki na, które często nawet nie mam wpływu. Wciąż analizuje, rozpatruje,ale to nie ma żadnego konkretnego celu. To po prostu czyni mnie smutna i zmartwiona.

Gregory House: rasista, cynik, hipokryta, drań, ale geniusz. Wszystko co sprawia, że mimo swoich złych cech nadal jest lubiany i szanowany to jego analityczna osobowość. Jego umiejętność rozwiązywania zagadek, wymyślania szalonych, ale genialnych rozwiązań.
Jednak coz tak naprawde z tego ma? Satysfakcję, ze uratował zycie? Niekoniecznie, bardziej to, że udało mu sie uporac z jego wszystkimi pomysłami, które podpowiada mu jego podświadomość, aby finalnie wpaść na wlasciwa diagnoze, ktora wyjasnia wszystko. To sprawdza się w pracy, ale poza nią to wielce nieszczęśliwy i utrapiony mężczyzna, który wciąż jest samotny.

Dąże do tego, że wydaje mi się, że mądrość wcale nie jest taka mądra. Coz za ironia. Bycie inteligentnym daje mnostwo mozliwosci w sferach kariery lub nawet kontaktów z ludźmi (potrafimy przeanalizować ich zachowania), ale z drugiej strony to także wiele zabiera. Kiedy myślisz za wiele zaczynasz gubić się w swoich myślach( to ja kiedy wlasnie probuje tutaj cos napisac)  i poczynaniach. Twoje analizy ludzi sprawiają, że zaczynasz się od nich odsuwać być smutnym, bo to robisz, ale wiesz, że tak nie powinno być.

Bycie głupim... hm ciekawa kwestia. Nie chodzi mi o głupotę związana z powiedzmy chorobami czy upośledzeniami, (ok ujmijmy te glupote w niewielki cudzysłów) ale cechę, a właściwie ich zbiór, który tworzy całą osobowość. Taka osobowość, która nie ma potrzeby rozmyślania nad fizyka kwantowa, sensem życia czy możliwością istnienia czegoś wyższego niż człowiek, która nie martwi sie na zapas, która potrafi być w danej chwili. Bycie głupim daje szczęście i ludzi wokół ciebie.

Jednak czy głupota jest lepsza niż mądrość? Czy jedno jest lepsze od drugiego? Czy warto się zmieniać? Ja nie sadze, ze ludzie się w ogóle zmieniają po prostu stają się bardziej sobą. I może tu jest klucz. Nie będzie to odkrycie na miarę odkrycia Ameryki, ale sadze, ze kazdy urodził się taki jaki się urodził, ani zbyt ważny ani zbyt malo znaczacy po prostu idealny jak na siebie. Czas niczego nie zmieni, robienie rzeczy zmienia rzeczy, a nie robienie niczego zostawia te rzeczy tak jak były. Poprzez zmiany i doświadczenia to właśnie tak stajemy się bardziej sobą.
Mądrzy ludzie tworzą, a “głupi” posiadają.





You Might Also Like

0 komentarze